Rywalizacja, czy raczej gotowość i zdolność do porównywania się, ugruntowuje się w rozwoju dziecka w młodszym wieku szkolnym. Wcześniej dzieci nie porównują się - jeśli nie są do tego nakłaniane przez dorosłych - bo nie są w stanie wyobrazić sobie hierarchii ustawionej według stopnia natężenia jakiejś cechy.
Zdolność szeregowania i hierarchizowania według określonego kryterium ugruntowuje się około 8 roku życia. Możemy wtedy zauważyć, że dzieci porównują się niemal we wszystkim - od liczby kredek w piórniku po długość włosów.
System edukacji zachęca uczniów do porównywania się i ścigania. Szkoła uczy rywalizacji, aby zmotywować dzieci do szybszego przyswajania wymaganej wiedzy i umiejętności. Jednak skuteczność takiej formy motywowania jest dyskusyjna. Najlepiej sprawdza się w przypadku dzieci, które mają dobre predyspozycje i warunki do opanowania jakiejś umiejętności. Jednak u dzieci, które mają trudności czy problemy , motywowanie przez rywalizację nie działa.
Ponadto system rywalizacji jest zaprzeczeniem systemu współpracy. Uczy „grania tylko dla siebie”, utrudnia rozwój empatii, skłania do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych.
Nadawanie przez dorosłych nadmiernego znaczenia rywalizacji i zwyciężaniu jest niekorzystne dla dziecka z kilku powodów:
- Po pierwsze nacisk na bycie lepszym niż inni i zwyciężanie powoduje, że poczucie własnej wartości dziecka zaczyna być zależne od wyniku rywalizacji.
- Po drugie, człowiek, który ściga się z innymi , a gdy zabraknie przeciwników - z samym sobą, w gruncie rzeczy nigdy nie jest szczęśliwy z tego, co ma.
- Po trzecie, osoba z silnym nastawieniem na zwycięstwo jest najczęściej bardzo samotna i ma kłopoty ze stworzeniem bliskich relacji z innymi. Postrzega ludzi przez pryzmat wyników w rywalizacji – albo jako gorszych, czyli nieważnych lub nawet godnych pogardy albo lepszych, a więc będących wyzwaniem bądź nawet wrogami.
Wychowując dziecko do zwyciężania, wychowujemy je w gruncie rzeczy na samotnego i wiecznie niespełnionego dorosłego.
Zamiast piętnować rywalizację warto nauczyć dzieci kilku reguł dotyczących myślenia o celach i kosztach udziału w danej konkurencji oraz uczciwości i dbania o innych.
Trzeba pamiętać, by nie stawiać dzieci przed zadaniami, które po prostu przerastają ich możliwości.
Pamiętajmy, że porażka boli. Dlatego, jeśli dziecko je ponosi, trzeba najpierw zaopiekować się jego emocjami. Warto je nazwać („Wydaje mi się, że jesteś zły, rozczarowany”), wyrazić zrozumienie („Rozumiem to nieprzyjemnie przegrać”) oraz pozwolić dziecku mówić o jego emocjach.
W żadnym wypadku nie należy występować w tym czasie z pouczeniami, ocenami (nie jest to odpowiedni moment, żeby powiedzieć : „Za mało się przykładałeś i to dlatego”). Dopiero kiedy nasze dziecko wróci do równowagi emocjonalnej , możemy z nim zacząć rozmawiać, jak to się stało, że nie osiągnęło oczekiwanego efektu.
Warto modelować postawę, że porażka czy błąd to normalny etap procesu uczenia się.
Kolejną umiejętnością, której warto nauczyć dzieci, jest odpowiednie zachowanie wobec innych, zarówno w obliczu porażki jak i zwycięstwa. Warto opowiedzieć dziecku, że ludzkość wynalazła sposób, aby ludzie, którzy ze sobą rywalizowali, mogli po porażce czy zwycięstwie nadal się lubić. Te zasady zostały zapisane np. w kodeksach rycerskich. Potem przeniesiono je do przepisów sportowych jako element kodeksu fair play.
Warto ustalić zasady „Kodeksu fair play” w rodzinie, np.:
- Osoby biorące udział w rywalizacji nie przechwalają się swoimi umiejętnościami i przyszłym zwycięstwem.
- Gramy zawsze uczciwie i zgodnie z zasadami.
- Osoba przegrywająca podaje rękę osobie wygrywającej może jej też pogratulować zwycięstwa. Jeśli jednak jest bardzo rozczarowana i smutna, może odejść, aby się uspokoić.
Dobrze, abyśmy uświadomili dziecku wartość współpracy.
Obecnie w wielu organizacjach biznesowych model współpracy wypiera model konkurowania, bo zgodny wysiłek kilku osób daje najczęściej lepsze wyniki niż nawet najbardziej wytężone starania jednej osoby. Warto uczyć dzieci współpracy przy wykonywaniu różnych zadań i pokazywać im, jak to, co każdy z nich wniósł do „projektu” wpłynęło na uzyskany rezultat. Jak wiadomo z mądrości ludowych: „Co dwie głowy, to nie jedna, a siedmiu zawsze sobie radę da.”
Na podstawie artykułu A.Salwa - Kazimierska „Zwycięstwo czy uczestnictwo - rodzice i dzieci wobec gier i rywalizacji” czasopismo „Dziecko Najlepsza inwestycja”. Zima 4/2016.
p. Dorota